Gdy ukończyłem siedem lat, rozpocząłem naukę w pobliskiej Szkole Podstawowej nr 3.
Chodzenie do szkoły nie było moim wyborem - raczej koniecznością narzuconą mi przez dorosłych.
Moja nieokiełznana wyobraźnia nie poddawała się szkolnej rutynie. Trudno było mi się skupić w czasie lekcji. Mój umysł wciąż hasał po polach i łąkach.
Nauczyciele, bardzo często, musieli wybudzać mnie z moich zamyśleń.
Ale, ponieważ nauka nie sprawiała mi żadnych trudności, zawsze udawało mi się przechodzić do następnej klasy z bardzo dobrymi ocenami.
Dzięki mojej pierwszej nauczycielce i wychowawczyni - Pani Helenie Syrowatkowej - polubiłem szkołę. To ona wprowadziła mnie w świat książek, muzyki, plastyki i teatru.